20 najlepszych filmów roku i gdzie je obejrzeć

 

Mimo pandemii i zamknięcia kin na długi okres, był to dobry, różnorodny rok, o czym się przekonacie, czytając ten post. Wybrałem moim zdaniem 20 najlepszych filmów roku. Są to tytuły ocenione przeze mnie co najmniej na 8/10. Zastosowałem następujące kryteria jeśli chodzi o eligibility: na liście mogły znaleźć się tytuły, które w okresie od 1 stycznia do 31 grudnia miały premierę w polskich kinach lub na legalnych platformach streamingowych. Tak, mimo że jestem obrońcą doświadczenia kinowego, muszę zawrzeć w rankingu filmy streamingowe, bo bez nich ta lista byłaby znacznie, znacznie słabsza. Także dzięki temu znakomita większość wymienionych przeze mnie tytułów jest dostępna do obejrzenia/nadrobienia dla was online. Być może również opublikuję listę najlepszych filmów obejrzanych w tym roku festiwalach, które nie miały polskiej premiery w kinie/online, ale to potem.

 


20. "Tam gdzieś musi być niebo" / "It Must Be Heaven", reż. Elia Suleiman

Widziany ponad rok temu na zakończenie przygody cannenskiej, nowy film Suleimana to obserwacja prozaicznego życia w jego rodzimej Palestynie, a także w innych krajach na świecie. Suleiman podróżuje i zdaje sobie sprawę, że w Palestynie życie wcale nie jest aż tak bardzo osobne. Lekka (brak tutaj konfliktów, wojen czy tragedii) ale niezwykle zabawna, slapstickowa propozycja palestyńskiego mistrza. Dostępny na VOD oraz player.pl

 


19. "Kolektyw" / "Collective", reż. Alexander Nanau

Wstrząsający dokument o korupcji w rumuńskim rządzie i służbie zdrowia. Przedstawia on dziennikarskie śledztwo po tym jak w pożarze w klubie nocnym "Kolektyw" zginęło 27 osób, a 180 było rannych, a następnie wielu ocalałych umarło w fatalnie utrzymywanych szpitalach w wyniku infekcji. Jest to wyśmienity dokumentalny thriller wręcz. Na pewno przypomniał oscarowego triumfatora sprzed kilku lat "Spotlight". Nie zdziwi tego autora, jeśli "Kolektyw" zgarnie statuetkę za najlepszy dokument roku. Dostępny na HBO GO.


 

18. "Siła ognia" / "O que arde", reż. Oliver Laxe

To niezwykle aktualny film Laxe'a, który przemawia do nas obrazem, aniżeli dialogami. Jest to slow cinema, lub jak to po polsku ładnie się mówi - kino kontemplacyjne, które w finale mocno jednak mocno uderza. Społecznie zaangażowany, pełen symboliki i pięknych kadrów, "Siła ognia" to ekokino, który każdy musi obejrzeć. Dostępny na HBO GO.

 


17. "My dwie" / "Deux", reż. Filippo Meneghetti

Ależ mamy szczęście do wyśmienitych lesbijskich historii w ostatnich latach! Co prawda "Deux" nie może się równać do klasyków gatunku jak "Carol", "La Vie d'Adele" czy "Portrait de la jeune fille en fue", ale jest to jednak świeże podejście tematu, bo nie często możemy oglądać takie historie z udziałem starszych aktorek, a szkoda. "Deux" albo "My dwie", to niezwykle szczery, spokojny romans dwóch emerytek z wybitnymi rolami Sukowej i Chevallier. Nie jest to kino artystyczne, ale też  Meneghetii nie miał wcale takich ambicji. I dobrze. Film jest kandydatem oscarowym Francji. A obejrzeć można go na VOD.

 


16. "Żegnaj mój synu" / "Di Jiu Tian Chang", reż. Wang Xiaoshuai

Ponad trzygodzinna saga o bolesnej stracie i drodze do przebaczenia zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Bardzo mną poruszyła, choć to prawda, że jest to trochę ckliwy film - przydadzą się chusteczki. Podobać mógł się też nielinearny sposób opowiadania, choć łatwo się zgubić, szczególnie przy festiwalowym zmęczeniu, a film widziany był na Nowych Horyzontach. Niemniej gorąco polecam, dostępny na VOD.

 


15. "Mank", reż. David Fincher

Nowy film Finchera o autorze scenariusza do "Obywatela Kane'a" co prawda nie jest jego najlepszym dziełem w karierze, sklasyfikowałbym go gdzieś w środku jego twórczości, niemniej to ciągle jest obraz, który będzie wymieniany za jedno z topowych osiągnięć roku 2020. Dobre character study, znakomicie oddane czasy Złotej Ery kina i fantastyczna (choć epizodyczna) kreacja Amandy Seyfried na drugim planie. Do zobaczenia na Netflixie.




14. "Błąd systemu" / "Systemsprenger", reż. Nora Fingscheidt

Zeszłoroczny niemiecki kandydat do Oscara to historia 10-letniej dziewczynki po przejściach, którą gra absolutnie fenomenalna Helena Zengel. Jej rola odbiła się tak szerokim echem, że jeszcze w tym roku będzie można obejrzeć ją w "News of the World" z Tomem Hanksem! Ale wracając do "Błędu", jest to wzruszająca, ale też przerażająca historia o krzywdzie niewinnego dziecka, któremu nikt nie może pomóc. Zostaje z Tobą na długo. I jeszcze osobista historia: pamiętam gdy miałem spory dylemat na zeszłorocznym Camerimage: obejrzeć ten film, lub pójść na spotkanie z Edwardem Nortonem, i wybrałem seans. Nie żałuje. Do obejrzenia na VOD i player.pl.

 


13. "Pięciu braci" / "Da 5 Bloods", reż. Spike Lee

Right on. Nigdy nie byłem fanem Spike'a Lee. Uważam, że jego "Do the Right thing" jest strasznie przereklamowane, podobnie jak film za który dostał pierwszą nominację do Oscara w reżyserii czyli "Blackkklansman". Chyba najbardziej imponującym obrazem, który do tej pory zrobił była "Ona sie doigra". Jednak muszę przyznać, że "Pięciu braci" bardzo mną i ruszyło i także wyśmienicie się bawiłem. Jest to bardzo aktualna opowieść o braterstwie, o przyjaźni, o pojednaniu, a przy okazji cenna lekcja o Ameryce. A Delroy Lindo jest absolutnie wspaniały. Po prostu wspaniały. To być może najlepsza rola roku w kinie. Film dostępny na Netflixie.

 


12. "Mangrove", reż. Steve McQueen

Film czy odcinek serialu? Trwają sporne dyskusje nad antologią znakomitego brytyjskiego twórcy Steve'a McQueena "Small Axe". Dla tych oczu sprawa jest prosta. Wszystkie pięć pozycji, z których składa się projekt, to odrębne filmy i nie widzę nic przeciwko umieszczaniu ich w listach najlepszych filmów czy nagradzaniu w dziedzinie kina. Nie bo są zbyt dobre jak na telewizję, ale głównie dlatego, że każdy z nich, choć porusza problem karaibskiej społeczności w Londynie, to jednak opowiada inną historię, z różnymi aktorami i spokojnie można oglądać je w dowolnej kolejności. "Mangrove" chyba najbardziej przypomina film, bowiem trwa ponad 2 godziny, podczas gdy pozostałe cztery to mniej więcej godzinne historie. "Mangrove" to restauracja, której czarnoskórzy właściciele zostali niesłusznie aresztowani przez policję i stanęli przed sądem. To trochę "Trial of the Chicago 7",  ale znacznie bardziej autorski i kinematyczny, co nie dziwi, bo Sorkinowi daleko do kunsztu McQueena. Film, jak i całą antologię (do której jeszcze w tym zestawieniu wrócimy), można oglądać na HBO GO.

 



11. "Kłamstewko" / The Farewell, reż. Lulu Wang

Pamiętam go jako niezwykle emocjonalne, ale równocześnie subtelne słodko-gorzkie kino. Lulu Wang opowiada z gracją i minimalizmem o zderzeniu kultur, o zrozumieniu i akceptowaniu innych mentalności, o tolerancji. Awkwafina była okradziona z nominacji do Oscara, zresztą podobnie jak Zhao Shuzhen. Do obejrzenia na HBO GO.



10. "Lovers Rock", reż. Steve McQueen

Udostępniony na streamingu jako drugi w kolejności "Lovers Rock", to najbardziej szczególny film antologii McQueena. To praktycznie jedna wielka domówka.  Cudownie zrealizowana, cholernie zmysłowa, pełna erotyzmu i wybornej muzyki. Pod tym względem bardzo przypomniał rewelacyjny film innego znakomitego czarnoskórego twórcy - Barry'ego Jenkinsa - "If Beale Street Could Talk". Gorąco zachęcam do obejrzenia wszystkich filmów "Small Axe", bo naprawdę można się sporo dowiedzieć o karaibskiej społeczności w Londynie w latach 70-80 i jak wtedy byli traktowani przez społeczność i policję. Jednak jeśli nie znajdziecie czasu na wszystkie pięć filmów, to sprawdźcie chociaż dwa pierwsze.

 


9. "A potem tańczyliśmy" / "And Then We Danced", reż. Levan Akin

Pełny gruzińskiego kolorytu romans, który może nie wyznacza nowych szlaków dla kina LGBT, ale jest cholernie satysfakcjonujący, a rola Levan Gelbakhianiego godna nagród.
Film jest jakby zderzeniem dwóch światów, z jednej strony drobny queerowy protagonista, a z drugiej sztywna, twarda staroświecka Gruzja. Polecam choćby tym, kto nie mieli styczności z gruzińską kulturą, można się sporo dowiedzieć o ich muzyce, tańcu. Dostępny na Outfilm.

 


8. "Nasz czas" / "Nuestro Tiempo", reż. Carlos Reygadas

Trzygodzinna opowieść, wręcz medytacja o rozpadającym się małżeństwie gdzieś na meksykańskiej farmie jest fascynującym, pełnym symboliki głębokim obrazem, który jednak wymaga powtórki, lub nawet powtórek by go w pełni docenić. Dostępny na VOD i player.pl

 


7.  "O nieskończoności" / "About Endlessness", reż. Roy Anderson

Nowy film Andersona to kontemplacja życiu, o jego absurdach, o esencji naszego losu i to jest w nim piękne. Szwed w swojej epizodycznej narracji zabiera nas do najróżniejszych miejsc w historii świata, by pokazać sytuacje absurdalne, komiczne, dziejące się "pomiędzy". Tego autora najbardziej urzekła chyba liryczność obrazu i świetne wykorzystanie narracji z off-u. Imponujące kino, przydałoby się nadrobić chyba jego najsłynniejszy film, czyli "Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu".  Jeśli chodzi o dostępność "O nieskończoności", ostatnio miał pokaz na mojeekino, więc możliwe, że jeszcze się tam kiedyś pojawi.

 


6. "Nieoszlifowane diamenty" / Uncut Gems", reż. Josh i Ben Safdie

Ktoś żartobliwie powiedział, że "Uncut Gems" to najlepszy film Martina Scorsese roku 2019, gdzie jak wiemy mieliśmy "Irlandczyka samego Scorsese i "Jokera", mocno inspirowanego "Taksówkarzem" Martiego. Jak bardzo "Uncut Gems" nie przypominałby twórczości Scorsesego, dla mnie to jednak zdecydowanie film braci Safdich. To niezwykle intensywna, niedającym tchu wytchnienia opowieść o tym jak hazard potrafi zniszczyć człowieka. Sandler w roli żydowskiego jubilera i hazardzisty, znany głównie z komedii, pokazał ogromne umiejętności dramatyczne i wydawało się, że zostanie doceniony przez Akademię, ale konkurencja okazała się zbyt duża. Film, autor ten obejrzał na festiwalu Camerimage w Toruniu, gdzie po ostatniej scenie byłem świadkiem jedne z największych owacji, jakie widziałem na tym festiwalu. To rollercoaster, od którego nie można ani na chwilę odwrócić oczu. Dostępny na Netflixie.

 


5. "Ukryte życie" / "A Hidden Life" reż. Terrence Malick

Do dziś pamiętam czekanie w ponad dwugodzinnej kolejce w Cannes na ten seans (oh, jak znowu chciałbym sobie postać), podczas gdy wszyscy znajomi wybrali się na "Parasite" Bonga, przyszłego zwycięzcę Palme D'or i Oscara. Tylko ja mogłem odpuścić ten film. No ale tak sobie skrupulatnie zaplanowałem przed festiwalem, a że jestem uparty i nie lubię podejmować spontanicznych decyzji, to zdania nie zmieniłem. Niemniej, nie żałuję, bowiem Terrence Malick nie zawiódł. "Ukryte życie" z pewnością wymaga cierpliwości, ale wynagradza z nawiązką. To epicka, przepiękna opowieść o kryzysie wiary, o wyborach moralnych, okraszona chyba najlepszym soundtrackiem roku.

 


4. "Time", reż. Garrett Bradley

Kolejny fenomenalny dokument na tej liście. "Time" to historia Sibil Fox Richardson, matki sześciorga, która walczy o oswobodzenie swojego męża, skazanego na 60 lat więzienia. Za materiał filmowy służą wideo pamiętniki Richardson, więc dokument jest dziełem nie tylko reżysera, ale praktycznie całej rodziny. Tutaj wszystko jest wybitne, a finał to być może najbardziej emocjonalny moment roku w kinie. Film był do obejrzenia przez kilka dni w listopadzie na You tube. W Stanach dostępny jest na Prime Video, nie wiem jednak, czy w Polsce też można go w ten sposób zobaczyć.

 


3.  "Wolfwalkers", reż. Tomm Moore, Ross Stewart

Studio Cartoon Saloon nie jest tak dobrze kojarzone, jak największe tuzy animacji, czyli Pixar, Laika czy Ghibli a chyba powinno. Bo "Wolfwalkers" to kolejne cudowne, zapierające dech w piersiach, zarówno wizualnie, jak i narracyjnie dzieło wytwórni Tomma Moore'a. Wcześniej wyreżyserował on dwie bardzo chwalone animacje, które były nominowane do Oscarów ("The Secret of Kells" i "Song of the Sea") i sądzę, że podobna przyszłość czeka "Wolfwalkers". Celowo nie używam tutaj polskiego tytułu, który jest niezwykle trywialny i uproszczony. Ale what else is new? Film dostępny na Apple TV+. Można skorzystać z okresu próbnego, a warto, bo "Wolfwalkers" to arcydzieło.

 


2. "Małe kobietki" / "Little Women", reż. Greta Gerwig

Greta Gerwig doskonale zdawała sobie sprawę, jak ograną powieścią są "Małe kobietki" Louisy May Alcott (powstało sześć pełnometrażowych filmów), stąd chcą wprowadzić trochę świeżości, zastosowała nielinearną narrację i to jak najbardziej zadziałało. To wybitna, pełniąca życiem adaptacja, będąca jednocześnie hołdem dla znakomitej autorki powieści. Najbardziej chyba mogło podobać się to jak messy jest ten film - dokładnie tak jak życie tytułowych małych kobietek. Wielką reżyserką Gerwig jest. Film dostępny na HBO GO.


 

1. Nigdy, rzadko, czasem, zawsze / Never Rarely Sometimes Always, reż. Eliza Hittman

Gdy dzieło Elizy Hittman obejrzałem po raz pierwszy (na Berlinale) nie miałem wątpliwości, że będzie jednym z moich ulubionych tego roku, a niedawna powtórka tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Choć uprzedzam, że to nie jest coś, co spodoba się każdemu i that's ok. To niezwykle proceduralny, kafkowski wręcz, nigdzie się nie spieszący i pokazujący siłę kobiet film o 17-letnie Autumn potrzebującej (niekoniecznie chcącej) dokonać aborcji. By to zrobić, wraz z kuzynką musi udać się do innego stanu, Nowego Jorku. I właściwie wtedy zaczyna się film. Kręcony na taśmie 16mm wyróżniający sie naturalnością, surowością wręcz czołowego filmu z europejskiego art-housu, obraz uderza emocjonalne z dwojoną siłą. Szczególnie przy okazji tytułowej, blisko 10-minutowej scenie, za którą debiutująca na dużym ekranie Sidney Flanigan zasłużenie zbiera prestiżowe nagrody. Oczywiście nie trzeba wspominać jak bardzo aktualny to film, szczególnie w czasach gdy Prawo i (nie)Sprawiedliwość zabiera polskim kobietom możliwość wyboru, a w Stanach Zjednoczonych, z uwagi na konserwatywny Sąd Najwyższy, Roe v. Wade jest mocno zagrożone. Choćby dlatego "Never Rarely Sometimes Always" to must-watch. Dostępny na Chili.

Komentarze

Popularne posty