Moje wrażenia z Festiwalu w Cannes - czy warto się wybrać?
Nieco ponad miesiąc temu wróciłem ze swojego drugiego festiwalu filmowego w Cannes. Planowałem coś o tym pobycie napisać już wtedy, jednak nie znalazłem czasu, a niedługo później odbył się kolejny festiwal - Nowe Horyzonty. No ale pomyślałem, że teraz to może być dobry czas by do tego wyjazdu (a także częściowo do tego z przed dwóch lat) wrócić i ułatwić, tym którzy chcieliby się do Cannes wybrać, decyzję.
Na początek, by wziąć pełny udział w festiwalu w Cannes czyli przejść się czerwonym dywanem i wejść do Pałacu, trzeba spełnić jeden z kilku warunków: należeć do branży filmowej, być krytykiem lub skorzystać z programu 3 dni w Cannes dla osób pomiędzy 18 a 28 rokiem życia. Oczywiście ta ostatnia opcja jest zdecydowanie najprzystępniejsza i ja po raz kolejny z niej skorzystałem. Do wyboru jest sesja na początku festiwalu i na końcu. Ja dwukrotnie wybrałem tą drugą, bowiem wtedy jest znacznie więcej pokazów dla uczestników naszego programu w kinach Les Arcades a także sobotnie best of the official selection czyli dodatkowe seanse wszystkich filmów konkursowych. Jest to świetna opcja, bowiem zwykle w sobotni poranek dzięki plotkom wiemy jakie filmy wygrają i możemy je sobie nadrobić zanim opuścimy Cannes. Well, czasami plotki są nietrafione i przez nie oglądasz koszmarny La Fracture Catherine Corisini :)
Wymagania są niezwykle niskie: festiwal zaznacza, że musisz być "entuzjastą kina" co wiąże się z koniecznością napisania listu motywacyjnego (po angielsku). To naprawdę bardzo proste. Wystarczy, że napiszesz, że Portret kobiety ogniu to arcydzieło i uwielbiasz twórczość Celine Sciammy i rozciągniesz to na kilka akapitów:P, cóż, przynajmniej ja tak pisałem i działało. Ale tak na poważnie: to lanie wody. Nie słyszałem, żeby kogokolwiek odrzucili. By the way, w tym roku dodatkowo trzeba było wpłacić 20 euro na wsparcie środowiska. Poza tym nie płaci się nic. Oczywiście akredytacja trzy dni w Cannes daje access do wszystkich pokazów w ramach Official Selection czyli konkurs, UCR, pokazy specjalne, pokazy pozakonkursowe.
Festiwal, naturalnie, nie gwarantuje i nie zapewnia przelotu ani zakwaterowania. Większość osób zakłada, że to są bardzo duże koszta, jednak muszę zdementować te pogłoski. Przy dobrej organizacji Twój pobyt w Cannes może być niezwykle tani, ba, tańszy niż większość zagranicznych wycieczek. Dość powiedzieć, że ja za nocleg znajdujący się dosłownie po drugiej stronie ulicy, niemal na przeciwko Pałacu festiwalowego płaciłem dziennie około 10 euro. Oczywiście nie mieszkałem sam (byliśmy w piątkę, część na całość, część w ramach programu 3 dni w Cannes) ale tak jak pisałem, to kwestia dogadania się i posiadania znajomych. Zdecydowanie zachęcam do przebywania w centrum, a nie na poboczach miastach czy broń Boże w Nicei. Cannes jest wystarczająco męczące (tłumy na ulicach, security checks jak na lotnisku przed każdym wejściem do Palais) i takie przebieżki rano i wieczorem nie byłyby przyjemne i tylko zwiększały zmęczenie, a także limitowały godziny twojego cennego snu.
![]() |
La Croisette |
Przelot był również niezwykle tani. W obie strony wyniósł mnie 250 złotych, choć tyle samo musiałem wydać na pociągi (leciałem z Berlina). W kwestii jedzenia, tu już nie jest tak ciekawie, ale ja i tak nie jadałem w żadnych eleganckich restauracjach, bo na to nawet nie było czasu. Niemniej, fastfoody też są sporo droższe niż w Polsce. Wieczorne życie też bywa pod tym względem uciążliwe, np. za piwo zapłacicie około 7 euro.
Przechodząc do samej logistyki i położenia festiwalu w mieście - dworzec znajduje się niezwykle blisko, około 5 minut, od centrum festiwalowego. Oczywiście do Cannes dojedziemy pociągiem za 6-7 euro z mało atrakcyjnej, położonej na obrzeżach miasta, stacji kolejowej w Nicei. Następnie udajemy się po odbiór akredytacji, zwykle jest to miejsce ulokowane w samym Pałacu, łatwe do znalezienia. Co istotne, istnieje możliwość odebrania badge znajomym za pokazaniem skanu ID. To przydatna informacja, szczególnie jeśli planujesz być na miejscu wieczorem. Trzeba powiem pamiętać, że odbiór akredytacji jest możliwy od 9:00 do 18:00. Mnie w tym roku np. wyręczył kolega dzięki czemu zobaczyłem film z sekcji UCR - Innocents - jeszcze tego samego wieczoru, a rano mogłem udać się na pokaz fatalnej Gorączki Serebrennikowa. Z kolei dwa lata temu to ja wyręczyłem wszystkich znajomych. Niemal wszystkie obiekty festiwalowe są na ulicy Croisette, wyjątkowo w tym roku niektóre powtórkowe seanse odbywały się w nowo otwartym multipleksie Cineum, oddalonym od centrum o 5 kilometrów. Jednak tak się złożyło, że nigdy w nim nie zagościłem. Słyszałem, że siedzenia są bardzo wygodne, ale brakuje atmosfery. Można było tam dojechać darmowym dla uczestników autobusem (za pokazaniem kodu QR)
Muszę jednak wspomnieć o bardzo ważnej rzeczy: w tym roku Cannes, przez pandemiczne okoliczności, było inne niż zwykle. Zmieniło się naprawdę wiele. Poczynając do konieczności posiadania masek na seansach i w przestrzeni festiwalowej, obowiązku bycia zaszczepionym lub przetestowanym, ale też przede wszystkim, w większości, zniknęły kolejki do filmów po tym jak festiwal wprowadził obowiązek rezerwacji na filmy każdego dnia o 7 rano. Plusem tego wariantu była pewność dostania się na film (jeśli się nie spóźniłeś!), ale minusem, well, konieczność pobudki o 7 rano. I tutaj płynnie możemy przejść do frekwencji. Otóż, ludzi było znacznie, znacznie mniej niż np. w 2019 roku. Nie było może tego aż tak widać na ulicach (sztuczny tłum tworzyli turyści), ale w samych gmachach festiwalowych już łatwo było to dostrzec. Wystarczy, że powiem, iż dostałem się na światowe premiery (!) filmów Farhadiego i Bakera, a mój kolega wszedł nawet na pierwsze pokazy wieczorne w Lumiere. Te większe sale festiwalowe jak Lumiere czy Debussy nigdy też nie zapełniały się w stu procentach, a na wyżej wymienionych premierach były wolne miejsca, co wcześniej nigdy się chyba nie zdarzało. Wynikało to też z tego, że trochę jak na naszych Nowych Horyzontach, filmy miały więcej pokazów niż zwykle.
![]() |
światowa premiera filmu Asghara Farhadiego |
Wydaje się, że te wszystkie puste miejsca na pokazach, głównie w Lumiere, wpłynęły na decyzje organizatorów w połowie festiwalu o przedłużeniu akredytacji ludzi z programu 3 dni w Cannes. Tak więc moja akredytacja działała nie trzy dni, a bodajże siedem (od soboty do soboty), a festiwalowiczów z pierwszej sesji, obowiązywała na całość! Niektórzy odwoływali samoloty i robili wszystko by zostać do końca. Ja takiego problemu nie miałem, bo i tak wybierałem się kilka dni wcześniej chcąc poogladać filmy z pobocznych sekcji (pokazy Critics Week są za darmo, a Director's Fortnight kosztują 7 euro - w tym roku również trzeba było je rezerwować online). Ostatecznie większość odpuściłem, w celu obejrzenia jak największej liczby filmów z Oficjalnej Selekcji.
Brak konieczności stania w kolejkach sprawił, że widziałem 23 filmy, dziennie 4 lub 5 i w przeciwieństwie do edycji z 2019 nie miałem problemu by się na poszczególne seanse dostać. Szczególnie zapamiętam światowe premiery A Hero, Red Rocket czy Belle, po których byłem świadkami ogromnych owacji. Przy Hosodzie nawet nie czekałem na ich koniec, trwały tak długo. Ale też wieczorny spacer do Les Arcades na wspaniałe dzieło Dumonta, elektryzujący seans Titane, po którym byłem pewny, że wygra coś dużego czy nocne szaleństwo z Lamb, podczas którego nie wiedziałem czy to mi się śni czy jednak nie, również zapiszą się w mojej pamięci. W końcu, z mniej filmowych atrakcji, szalona ostatnia noc, kiedy nie mieliśmy noclegu (pomyłka w rezerwacji) i spędziliśmy ją krzątając się po cannenskich barach oraz plaży.
![]() |
Cannes at night |
Radziłbym tylko nie nastawiać się, że zobaczycie 4-5 filmy dzienne jak
ja w tym roku. W przyszłym roku w Cannes prawdopodobnie będzie już
więcej ludzi, porównywalnie do 2019 i jeśli nie wróci szaleństwo
kolejkowe, to rezerwowanie głośnych filmów może być niezwykle trudne. Pamiętam gdy dwa lata temu jak to ja, wszystko sobie dokładnie zaplanowałem, a potem byłem załamany, że nie dostałem się na kilka seansów i ostatecznie zaliczałem trzy filmy dziennie. To jest Cannes i trzeba podchodzić do tego festiwalu z nastawieniem, że każdy obejrzany film to wielka rzecz i nie mieć wygórowanych oczekiwań jak ja wtedy.
Podsumowując, Cannes jest bardzo fajnym i cennym dla kinofila przeżyciem. To też spełnienie marzeń. Myślę, że każda osoba interesująca się artystycznym/festiwalowym kinem powinna, w razie możliwości, wybrać się tam chociaż raz. Już nawet nie chodzi o same filmy, bo sporą część z nich można zobaczyć kilka miesięcy później w polskich kinach lub festiwalach, ale przede wszystkim o posmakowanie atmosfery największego filmowego wydarzenia w Europie. Nigdy nie zapomnę momentu gdy pierwszy raz zobaczyłem Palais i z uśmiechem na ustach pomyślałem sobie "wow, jestem w Cannes".
To tylko moja chaotyczna relacja i odczucia z pobytu. z pewnością nie poruszyłem wszystkich kwestii. Jeśli będziecie się wybierać i macie jakieś wątpliwości/pytania, z ogromną chęcią pomogę :) piszcie kiedy chcecie, w komentarzach, lub do mnie na FB lub Twitterze.
Komentarze
Prześlij komentarz